Kilka słów o Kubie

16 czerwca 2012 roku po raz dziewiętnasty z opaską na ramieniu wyprowadził do gry reprezentację Polski. Jako kapitan czuł siłę drużyny i wiedział, że cel jest bardzo blisko. „Biało-czerwoni” mieli wszystko w swoich rękach – potrzebowali zwycięstwa w konfrontacji z Czechami. Niestety, nie udało się. Po bardzo dobrej pierwszej połowie, w drugiej wielka szansa umknęła. Załamani kadrowicze po końcowym gwizdku długo nie wychodzili z szatni. W końcu kapitan stawił czoła trudnym pytaniom dziennikarzy. – Tak się ułożyło, że moje życie cały czas jest walką. Będę nadal walczył o tę drużynę – podkreślił bez najmniejszych wątpliwości. Choć stawka spotkania była niezwykle wysoka, porażka z południowymi sąsiadami nie mogła go złamać. W takich sytuacjach nigdy nie spuszcza głowy, lecz zaciska zęby i pracuje jeszcze mocniej. To, jak w przeszłości poradził sobie z wielką rodzinną tragedią, dało mu niesamowitą siłę charakteru.

Autobus w stronę marzeń

Piłkarską przygodę zaczął bardzo wcześnie. Miał niewiele ponad 7 lat, gdy wraz ze starszym bratem Dawidem rozpoczął treningi w Rakowie Częstochowa. Już wtedy musiał wykazać się wielką wytrwałością – dzień w dzień podążał na przystanek PKS w rodzinnych Truskolasach, by następnie pokonywać 25-kilometrową odległość do siedziby klubu. Po kilkunastu latach przyzna, że nawet takie niuanse miały ogromny wpływ na jego piłkarską drogę. – Mieszkając za miastem już w tak młodym wieku musieliśmy pokonywać wiele przeszkód, by spełniać swoje marzenia. I choć mieliśmy trudniej, nie poddawaliśmy się. To uczyło wielkiej cierpliwości i konsekwencji w działaniu – podkreślał w jednym z wywiadów.
Po ośmiu latach zbierania piłkarskich szlifów w Częstochowie trafił do Górnika Zabrze. Epizod w szkółce tego klubu nie trwał jednak zbyt długo – kilka miesięcy później wrócił w rodzinne strony i zakotwiczył w IV-ligowym KS Częstochowa. Co ciekawe, swoją pierwszą bramkę w barwach tego klubu zdobył w konfrontacji z… Górnikiem Zabrze. Znakomite występy na czwartym poziomie rozgrywek otworzyły mu szansę na testy w zespołach z najwyższej klasie rozgrywkowej. Sprawdzał go m.in. austriacki Tirol Innsbruck, GKS Bełchatów oraz Lech Poznań. Przez chwilę wydawało się, że to właśnie „Kolejorz” będzie jego nowym rozdziałem w piłkarskiej karierze. Ostatecznie jednak poznański klub nie docenił umiejętności 19-latka i… już niedługo bardzo tego żałował.

Szerokie wody

Początek roku 2005 okazał się okresem przełomowym. W pierwszych dniach lutego Kuba przyjechał na testy do potentata polskiej ekstraklasy – Wisły Kraków. Wielu dziwiło się, dlaczego sztab trenerski mistrza Polski traci czas na testowanie nieznanego zawodnika z IV ligi, jednak trener Werner Liczka bardzo szybko dostrzegł jego talent i docenił niepowtarzalną pracowitość. Kuba podpisał z „Białą Gwiazdą” swój pierwszy pięcioletni kontrakt.
Bardzo szybko zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu – jego gra z każdym tygodniem zyskiwała coraz większe uznanie nie tylko wśród kibiców, ale także piłkarskich fachowców. W Wiśle pokazał się, rozwinął skrzydła i odniósł pierwsze duże sukcesy, co zaowocowało pierwszym powołaniem do reprezentacji Polski już w marcu 2006 roku. Z orzełkiem na piersi zadebiutował w Rijadzie konfrontacją z Arabią Saudyjską. Prezentował się na tyle dobrze, że selekcjoner Paweł Janas szykował dla niego miejsce w ścisłej kadrze „biało-czerwonych” na Mistrzostwa Świata w Niemczech w 2006 roku – gdyby nie problemy zdrowotne, Kuba prawdopodobnie już wtedy pojechałby na wielką piłkarską imprezę. Dało się wyczuć, że jest już bardzo blisko wielkiej piłki w europejskim wydaniu. Coraz głośniej zaczęto mówić o wzmożonym zainteresowaniu znanych zachodnich klubów. Stało się jasne, że nadszedł czas na kolejny piłkarski krok. Media plotkowały o ofertach z Włoch, Hiszpanii i Anglii, jednak zdecydowanie największą determinację wykazali przedstawiciele Borussii Dortmund. Transakcję, zawartą w lipcu 2007 roku, dyrektor sportowy niemieckiego klubu Michael Zorc do dziś nazywa swoimi „najlepiej wydanymi pieniędzmi na tym stanowisku”. W barwach nowego zespołu Kuba zadebiutował meczem Pucharu Niemiec z 1.FC Magdeburg. Udane występy w Bundeslidze sprawiły, że jednocześnie rosła także jego pozycja w reprezentacji, prowadzonej już wtedy przez Leo Beenhakkera. Po bardzo dobrych występach w wyjazdowych spotkaniach z Portugalią i Rosją zaczęto Kubę coraz częściej kreować na jednego z liderów drużyny przygotowującej się do Mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii. Niestety, i tym razem dopadł go pech – na ostatnim zgrupowaniu przed turniejem doznał kontuzji i w kadrze na turniej został w ostatniej chwili zastąpiony przez Łukasza Piszczka. olejny sezon zaczął jednak znakomicie, od tytułu najlepszego zawodnika meczu o Superpuchar Niemiec. Szybko pojawiły się pogłoski o zainteresowaniu słynnego Liverpoolu, a także innych piłkarskich marek, takich jak Ajax Amsterdam, Celtic Glasgow, West Ham czy Villareal. Zostaje jednak w Dortmundzie i decyzja ta okazuje się strzałem w dziesiątkę. Jesienią 2010 roku do Kuby dołączają kolejni Polacy: Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek, a Borussia z polską trójką w składzie dwa razy z rzędu – zarówno w 2011, jak i w 2012 roku – w spektakularny sposób sięga po mistrzowską paterę. Po ośmiu pięknych latach spędzonych w Dortmundzie nadszedł czas na rozłąkę. W klubie zmienił się trener i filozofia całej drużyny, czego efektem był transfer do włoskiej Fiorentiny. Jako zawodnik Florencji Kuba razem z reprezentacją Polski wywalczył upragniony awans do mistrzostw Europy we Francji. Mimo braku regularnej gry w zespole z Toskanii Kuba doskonale prezentuje się na Euro, kończąc przygodę w ćwierćfinale z dorobkiem dwóch goli. Impreza kończy się smutnym akcentem i niewykorzystanym decydującym karnym (ćwierćfinał z Portugalią). Po powrocie do Polski Kuba otrzymuje wielkie wsparcie od kibiców, a w rodzinnych Truskolasach witają go tłumy. Po roku przygody z włoską Serie A Błaszczykowski wraca z wypożyczenia do BVB. Jeszcze latem Kuba opuszcza Dortmund i na zasadzie transferu definitywnego przenosi się do drużyny VfL Wolfsburg. Reprezentacja Polski z aktywnym udziałem Kuby świetnie radzi sobie w eliminacjach do mistrzostw świata 2018. Biało-czerwoni awansowali na historyczne 6 miejsce w rankingu FIFA i dumnie zmierzają po awans na mundial w Rosji.

Za kulisami

Jest siostrzeńcem Jerzego Brzęczka, byłego kapitana reprezentacji Polski i srebrnego medalisty z Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie. Zarówno wujek Jerzy, jak i babcia Felicja, mieli po tragicznych wydarzeniach z przeszłości ogromny wpływ na wychowanie i rozwój piłkarskiej kariery Kuby. Ten zaś nieustannie podkreśla, jak wiele im zawdzięcza. – Bez pomocy najbliższych nie byłbym dziś w tym miejscu, gdzie jestem – mówi z pełnym przekonaniem. W czerwcu 2010 Kuba zmienił stan cywilny, stając na ślubnym kobiercu ze swoją wybranką życia, Agatą. 20 kwietnia 2011 roku tuż przed północą szczęśliwej parze na świat przyszła córeczka Oliwia. Dziś Kuba jest już dumnym ojcem dwóch córek, 26 czerwca 2014 roku urodziła się Lena.
W styczniu 2015 roku Kuba wraz z Małgorzatą Domagalik i przyjaciółmi rozpoczynają działania na rzecz Fundacji „Ludzki Gest”. Jak powiedział brat, Dawid Błaszczykowski (członek zarządu Fundacji) – powody, dla których Kuba angażuje się społecznie są bardzo proste: Kuba charytatywnie niczego nie robi po to, żeby ludzie o tym wiedzieli i żeby mówili, jaki jest dobry. Kiedy był młody, to zawsze powtarzał: „Jak będę miał pieniądze, to będę pomagał.” Głównym celem Fundacji jest kształtowanie pozytywnych postaw wśród dzieci i młodzieży, poprzez wspieranie ich rozwoju ze szczególnym uwzględnieniem kultury fizycznej. Fundacja – organizując turnieje sportowe, koncerty charytatywne, itp., zbierając w ten sposób fundusze na leczenie, rehabilitację, pomoc socjalną i rozwój talentów młodych ludzi. Grono przyjaciół Fundacji, którzy bezinteresownie wspomagają ją w tych działaniach powiększa się z każdym miesiącem
Niezwykle ważnym wydarzeniem w życiu Błaszczykowskiego była książka pt. „Kuba”, która swoją premierę miała w czerwcu 2015 roku. Kuba zdecydował się przerwać milczenie i podzielić się swoimi przemyśleniami. Kuba przejmująco w szczerych rozmowach opowiada Małgorzacie Domagalik (autorce) o sobie, trudnym dzieciństwie, o tragicznej śmierci matki, buncie dorastania i mozolnym pokonywaniu demonów z przeszłości. W książce o Błaszczykowskim mówią także jego najbliżsi, przyjaciele, piłkarze z BVB, trenerzy Smuda, Fornalik, Nawałka, Beenhakker i Jurgen Klopp.

Wesprzyj nasze działania poprzez przekazanie darowizny lub 1% podatku.